2020. 03.29 V niedziela Wielkiego Postu
2020. 03.22 IV niedziela Wielkiego Postu
A
gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła
Mu do nóg i rzekła do Niego: "Panie, gdybyś tu był, mój
brat by nie umarł".
Drodzy
Bracia i Siostry!
Na
naszym wydmowym wzgórzu wiosna. Na ubogiej glebie zakwitły
tajemnicze kwiaty. Bardzo małe, delikatne, wątłe. Jedne z nich
mają słoneczne barwy i zielone przypominające szczypiorek liście.
Jest ich wiele. Dziwię się, że dotąd nie miałem okazji ich
zobaczyć, a może przez te 8 lat miałem zamknięte oczy. Inne
bardzo małe, białe jak kwiaty szparagów, ledwo odstają od ziemi
na ugorze przy masztach i lipy koło starego kościoła, jest ich
tysiące, to przepiękne kobierce. Jeszcze inne wabią niebieskim
spojrzeniem, schowane przed mrozem w gęstwinie krzewów przy figurze
Matki Bożej z Lourdes, na dole naszej parafialnej posesji. Nie znam
waszych imion, nazw jakimi nazywają was botanicy. Jedne są jak
słońce zmartwychwstania, inne jak biel łaski Bożej, te niebieskie
jak oczy Maryi wpatrzonej w niebo.
Te
cuda ziemi przypominają mi Ewangelię piątej
niedzieli Wielkiego Postu. Rozmowę Jezusa Marii i Marty,
wskrzeszenie Łazarza.
"Panie,
gdybyś tu był, mój brat by nie umarł" – mówią zgodnie
najpierw Marta, a później Maria do Jezusa z ledwo wyczuwalnym żalem
i wyrzutem kogoś, kto kocha mimo wszystko, kocha do końca, ale nie
rozumie. Nie rozumie nagłej choroby i śmierci brata Łazarza.
Śmierci, która przyszła nie czekając, zabrała, co swoje i
poszła. Mówią zgodnie, bo to jest ich wspólne doświadczenie,
nie raz sobie mówiły w chorobie brata, gdyby był z nami Jezus, na
pewno nic by się nie stało.
"Panie,
gdybyś tu był".
Panie,
czy to nie są
nasze
pytania
o Twoją obecność w
tym czasie?
W
czasie Wielkiego Postu wciąż
o to pytamy?
Gdzie
jesteś w naszym doświadczeniu z koronawirusem. Gdzie jesteś?
Gdybyś tu był, to nie byłoby koronawirusa? Gdybyś
tu był… A
jak nie będziemy na Eucharystii, to Ty będziesz z nami? A za
tydzień, czy wjedziesz do Jerozolimy na osiołku, to gdzie będą
tłumy, które Ciebie witały? Kto z nas powita Ciebie, kto odważy
się? A jeżeli nie będziemy mieli możliwości uczestniczyć w
Triduum Paschalnym, we wspólnocie, to Ty będziesz z nami, czy
Ciebie nie będzie?
Jezu
gdzie jesteś? Czy jesteś tylko wtedy, gdy przychodzimy do Ciebie?
Czy w ten sposób nie ograniczam Twego zmartwychwstania, Twojej
obecności do mojej pobożności? Czyż Ty nie jesteś większy od
naszej wierności?
To
pytania
o nasze spojrzenie, o nasz duchowy wzrok, czy wierzysz w Jezusa?
Czy
wierzysz,
że
On wskrzesza do życia, że
On daje życie wieczne. Taki
sens ma rozmowa z Martą.
Powiedział
do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we
Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i
wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?"
Odpowiedziała Mu: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś
Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat".
W
minionym tygodniu pożegnaliśmy
ks. Piotra Pawlukiewicza. Kapłan Archidiecezji Warszawskiej żył 60
lat. To nasz dwa lata starszy kolega od lat trapiony chorobami, które
coraz bardziej utrudniały mu życie. On je włączył w swoje
powołanie, uczył się je nieść z wiarą. Jakże piękna postać,
jakże prawdziwa, głęboko ludzka. W jednym z wywiadów, które
przeprowadzono z ks. Piotrem trzy
lata przed śmiercią, zwróciłem uwagę na piękne pełne empatii,
miłości, wewnętrznej radości spojrzenie redaktora. To było dla
mnie niezwykle piękne spojrzenie, spojrzenie młodego człowieka,
który miał przed sobą skarb, piękne człowieczeństwo księdza
Piotra. Czy wobec świętości Boga, która objawia się w człowieku
możemy zachować się inaczej? To księdza Piotra Bóg pytał w o
wiarę, czy wierzysz w życie wieczne, czy wierzysz, że jestem
mocniejszy niż twój krzyż, twoja choroba, że jestem w niej
obecny, że kształtuję ciebie według mojej boskiej woli. A myśmy
go słuchali i patrzyli na dzieło Boga, któremu się poddał.
W
tym tygodniu 2 kwietnia przypada 15 rocznica śmierci św. Jana Pawła
II, przypominamy sobie wylanie miłości do naszych serc, gdy
odchodził w cierpieniu do Domu Ojca. To nie tyle był żal, co
wzruszenie, to podniesienie naszych dusz do Boga, poczuliśmy się
kochani i napełnieni miłością, by móc towarzyszyć tamtej
śmierci naszego świętego Pasterza.
Pan
Bóg daje nam w tym roku szczególny czas. Pozwala
nam, podobnie jak Izraelitom,
przeżyć
czas wędrówki przez pustynię. Izrael zachował w pamięci tamte
wydarzenie, świętując święto namiotów. Do
dziś wierzący Żydzi przez
siedem
dni przebywają w namiotach stawianych obok domu lub w pokoju. Czynią
to
dla przypomnienia czasu, kiedy
doświadczali bliskości Pana Boga i Jego interwencji, czasu kiedy
otrzymali Torę na Górze Synaj, kiedy zawarli Przymierze z Bogiem,
kiedy Bóg uczynił z nich lud kapłański.
Nasz
czas,
kiedy zostaliśmy zaproszeni do nieopuszczania naszych domów z
powodu koronowirusa,
nie musi być czasem ograniczenia. Czasem uwięzienia. W Bogu, to
czas spotkania. Nasze domy mogą być Namiotem Spotkania. Namiotem
modlitwy, czytania Słowa, dzielenia się wiarą. Może to być czas
bliskości Pana, mimo że tak wiele zagrożeń, w Jego ręku jesteśmy
bezpieczni. Możemy śpiewać Bogu o naszej miłości, jak śpiewa
Eleni: „Tylko w twoich dłoniach, jestem jak melodia. Tylko w
twoich rękach mogę, żyć bez lęku”.
Te
kwiaty z naszego kościelnego ogrodu, pełnego naturalnego piękna,
mają
swoje imiona. To imiona naszych żon, imiona naszych mężów, imiona
naszych dzieci, braci i sióstr, imiona naszych babć i dziadków,
imiona naszych przyjaciół. To w nich Bóg zechciał ukryć blask
swego zmartwychwstania, piękno miłości, która staje się łaską,
wszystko przemienia w dar i obdarowanie, wdzięczność i czułość.
To niebo, które zamieszkało w naszym spojrzeniu, w
naszej kontemplacji dobra
ukrytego przez naszego niebieskiego Ojca w sercu drugiego.
Z
tego Wielkiego Postu wyjdziemy inni, przemienieni łaską Boga.
Wierzysz
w to?
Odpowiedziała
Mu Marta:
"Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży,
który miał przyjść na świat".
A
Ty
wierzysz w to? Dla wiary twojej tak się stanie.
Chociaż
w małej wspólnocie, to poszerzonej przez Ducha świętego do
krańców świata, modlimy się o to, byśmy uwierzyli, byśmy
pozwolili Bogu, by nas przemienił, by wydobył, nas z grobu naszego
egoizmu i lęku.
Za
dwa tygodnie zaśpiewamy: Wstał
przeniknął nasze mury cud natury. Alleluja.
2020. 03.22 IV niedziela Wielkiego Postu
Jezus
idzie z nami.
Drodzy
Bracia i Siostry!
Jezus
idzie z nami. Wyprowadził nas na pustynię. Przygotowując nam czas
łaski, czas duchowej walki, wśród pokus i idoli tego świata.
Duchowa wędrówka przez pustynię, to czas, kiedy nie mamy naszych
zabezpieczeń, na których opieramy naszą egzystencję. Nie ma wody,
nie ma chleba, nie ma pracy. Jest tylko to jedno pytanie, które
Izraelici zadawali sobie przy wodach Massa i Meriba: czy Bóg
rzeczywiście jest z nami? Czy rzeczywiście to On nas prowadzi?
Kiedy skupiamy się na naszych brakach i niedostatkach, zaczynamy się
bać, zaczynamy szemrać i narzekać na nasz los.
Ale
Jezus zaprasza nas do modlitwy, bo ona prowadzi nas do wiary, do
zaufania Bogu. Wtedy widzimy, że pustynia, to nie tylko same braki,
to chwile, kiedy Pan nas pociesza i umacnia, daje znaki swojej
obecności i swojej mocy. Takim umocnieniem było Przemienienie Pana
Jezusa na Górze Tabor. Zostaliśmy zaproszeni, aby słuchać Jezusa.
„To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego
słuchajcie.” Wiara rodzi się z tego co się słyszy. Z głupstwa
przepowiadania Słowa. Słuchanie to uprzywilejowany sposób
modlitwy, jeszcze bardziej mocny, niż mówienie do Boga. Kiedy
chcemy tylko mówić, często nie słyszymy tego, co do nas mówią
inni. Tak jest z ludźmi, tak też jest z modlitwą, która jest
dialogiem, rozmową z Bogiem. Weź do ręki Pismo św. bo ono jest
listem miłosnym Boga do nas ludzi. Wsłuchuj się w głos
Oblubieńca.
W
3 niedzielę Wielkiego Postu Pan Jezus zatrzymał się przy studni
Jakuba w Samarii, prosił Samarytankę o kubek wody. Daj mi się
napić. Tak samo będzie wołał w Wielki Piątek z wysokości
krzyża: Pragnę. Jezus pragnie, pragnie naszej miłości. Jezus chce
wyzwolić w nas potężne źródło miłości i miłosierdzia. „O
gdybyś znała dar Boży, prosiłabyś, a dałbym źródło wody
żywej.” A mówił to zapowiadając dar Ducha Świętego. Ducha w
którym wszyscy możemy wołać do Boga: Abba, Ojcze! Jezus zatrzymał
się przy studni, aby rozmawiać z nami, o tym co nosimy w naszych
sercach. Wszystko powiedział, co uczyniłam – powie Samarytanka
mieszkańcom swojego miasta. Jezus wyszedł, aby docierać do naszych
serc i sumień. Jezu przyjmij nasze pokorne przyznanie się do
przewinień i podźwignij nas w swoim miłosierdziu.
W
trudnym czasie duchowych zmagań, Pan Bóg przewidział duchową
radość. Czwarta niedziela Wielkiego Postu to w duchowej drodze tego
czasu niedziela radości. Czy rzeczywiście mamy się z czego
cieszyć? „Pan jest z tobą dzielny wojowniku”, usłyszy od
Anioła Gedeon w trudnych okolicznościach życia. Odpowiedział
mu Gedeon: "Wybacz, panie mój! Jeżeli Pan jest z nami, skąd
pochodzi to wszystko, co się nam przydarza?". Skąd
nasza radość? Przecież nie z koronawirusa. Słowo dzisiejszej
niedzieli prowadzi nas do źródła radości Kościoła. Tym
źródłem jest Chrystus, Światłość świata. „Ja jestem
światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło
życia”.
Powodem
naszej radości jest spotkanie Jezusa na drogach naszego życia.
Kościół łączy tę radość z przygotowaniem do chrztu
katechumenów. Kiedy poznali to co jest w ich sercu, w jakiej
ciemności żyli (na przykładzie Samarytanki), Kościół prowadzi
ich dalej
do
Chrystusa, który
jest Światłością świata.
W Nim katechumeni otrzymują światło na swoje życie. Tak prowadził
swoją wspólnotę w Efezie św. Paweł. „Niegdyś
byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu:
postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości
jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda”.
Zatem
światło Chrystusa, poznanie Jezusa i Ewangelii oświeca historię
naszego życia. Tak
jak niewidomy od urodzenia z dzisiejszej Ewangelii zaczynamy widzieć.
Widzieć to znaczy nie tylko odbierać światło, to znaczy również,
móc kierować swoim życiem, dokonywać odpowiednich wyborów. Ten
niewidomy został uwolniony od codziennego żebrania w trosce o swoje
życie, o chleb. Zaczął na nowo widzieć świat, innych ludzi.
Zaczął widzieć sens swojego życia, swoich cierpień.
Chrześcijanin otrzymuje światło na krzyż swojego życia. Widzi
sens krzyża i cierpienia w kontekście życia wiecznego.
Ta
czwarta niedziela pyta nas o naszą radość, pyta nas o nasze
spotkanie z Jezusem. Czy już Go spotkałeś? Czy już oświecił
twoje życie? Powiedz konkretnie gdzie i kiedy? Podziel się tym z
twoją rodziną. Czas epidemii może być bardzo trudny dla naszych
relacji, może być trudnym egzaminem z miłości. Ale tak jak
rodzice niewidomego zobaczyli cud przejrzenia, tak możemy zobaczyć
cud w sercach naszych dzieci, w sercu współmałżonka. Możemy się
tym podzielić. Taki jest sens domowego kościoła - rodziny, która
opiera swoje życie o Chrystusa.
Trudne
czasy wymagają również trudnych decyzji, wymagają
ludzi o odnowionym sercu.
Ludzi
o nowym spojrzeniu.
Powodem
do radości jest postawa tak wielu ludzi w walce z pandemią
koronawirusa. Dziękuję za gotowość pomocy w sercach naszych braci
i sióstr, którzy chcą się podzielić swoim czasem, gotowi są
śpieszyć z pomocą. To
odpowiedź Ducha Świętego, na rozproszenie i niemożliwość
spotykania się w większej wspólnocie. Modlimy się razem o to,
byśmy ten czas przeżyli w duchowej jedności, byśmy jeszcze
bardziej zatęsknili za wspólnymi liturgiami. Niech Pan nasz
Zwycięzca śmierci, piekła i szatana doda nam wiary, nadziei i
miłości.
Odwagi
nie bójcie się!
Wasz
proboszcz Robert.