Jezus
idzie z nami.
Drodzy
Bracia i Siostry!
Jezus
idzie z nami. Wyprowadził nas na pustynię. Przygotowując nam czas
łaski, czas duchowej walki, wśród pokus i idoli tego świata.
Duchowa wędrówka przez pustynię, to czas, kiedy nie mamy naszych
zabezpieczeń, na których opieramy naszą egzystencję. Nie ma wody,
nie ma chleba, nie ma pracy. Jest tylko to jedno pytanie, które
Izraelici zadawali sobie przy wodach Massa i Meriba: czy Bóg
rzeczywiście jest z nami? Czy rzeczywiście to On nas prowadzi?
Kiedy skupiamy się na naszych brakach i niedostatkach, zaczynamy się
bać, zaczynamy szemrać i narzekać na nasz los.
Ale
Jezus zaprasza nas do modlitwy, bo ona prowadzi nas do wiary, do
zaufania Bogu. Wtedy widzimy, że pustynia, to nie tylko same braki,
to chwile, kiedy Pan nas pociesza i umacnia, daje znaki swojej
obecności i swojej mocy. Takim umocnieniem było Przemienienie Pana
Jezusa na Górze Tabor. Zostaliśmy zaproszeni, aby słuchać Jezusa.
„To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego
słuchajcie.” Wiara rodzi się z tego co się słyszy. Z głupstwa
przepowiadania Słowa. Słuchanie to uprzywilejowany sposób
modlitwy, jeszcze bardziej mocny, niż mówienie do Boga. Kiedy
chcemy tylko mówić, często nie słyszymy tego, co do nas mówią
inni. Tak jest z ludźmi, tak też jest z modlitwą, która jest
dialogiem, rozmową z Bogiem. Weź do ręki Pismo św. bo ono jest
listem miłosnym Boga do nas ludzi. Wsłuchuj się w głos
Oblubieńca.
W
3 niedzielę Wielkiego Postu Pan Jezus zatrzymał się przy studni
Jakuba w Samarii, prosił Samarytankę o kubek wody. Daj mi się
napić. Tak samo będzie wołał w Wielki Piątek z wysokości
krzyża: Pragnę. Jezus pragnie, pragnie naszej miłości. Jezus chce
wyzwolić w nas potężne źródło miłości i miłosierdzia. „O
gdybyś znała dar Boży, prosiłabyś, a dałbym źródło wody
żywej.” A mówił to zapowiadając dar Ducha Świętego. Ducha w
którym wszyscy możemy wołać do Boga: Abba, Ojcze! Jezus zatrzymał
się przy studni, aby rozmawiać z nami, o tym co nosimy w naszych
sercach. Wszystko powiedział, co uczyniłam – powie Samarytanka
mieszkańcom swojego miasta. Jezus wyszedł, aby docierać do naszych
serc i sumień. Jezu przyjmij nasze pokorne przyznanie się do
przewinień i podźwignij nas w swoim miłosierdziu.
W
trudnym czasie duchowych zmagań, Pan Bóg przewidział duchową
radość. Czwarta niedziela Wielkiego Postu to w duchowej drodze tego
czasu niedziela radości. Czy rzeczywiście mamy się z czego
cieszyć? „Pan jest z tobą dzielny wojowniku”, usłyszy od
Anioła Gedeon w trudnych okolicznościach życia. Odpowiedział
mu Gedeon: "Wybacz, panie mój! Jeżeli Pan jest z nami, skąd
pochodzi to wszystko, co się nam przydarza?". Skąd
nasza radość? Przecież nie z koronawirusa. Słowo dzisiejszej
niedzieli prowadzi nas do źródła radości Kościoła. Tym
źródłem jest Chrystus, Światłość świata. „Ja jestem
światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło
życia”.
Powodem
naszej radości jest spotkanie Jezusa na drogach naszego życia.
Kościół łączy tę radość z przygotowaniem do chrztu
katechumenów. Kiedy poznali to co jest w ich sercu, w jakiej
ciemności żyli (na przykładzie Samarytanki), Kościół prowadzi
ich dalej
do
Chrystusa, który
jest Światłością świata.
W Nim katechumeni otrzymują światło na swoje życie. Tak prowadził
swoją wspólnotę w Efezie św. Paweł. „Niegdyś
byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu:
postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości
jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda”.
Zatem
światło Chrystusa, poznanie Jezusa i Ewangelii oświeca historię
naszego życia. Tak
jak niewidomy od urodzenia z dzisiejszej Ewangelii zaczynamy widzieć.
Widzieć to znaczy nie tylko odbierać światło, to znaczy również,
móc kierować swoim życiem, dokonywać odpowiednich wyborów. Ten
niewidomy został uwolniony od codziennego żebrania w trosce o swoje
życie, o chleb. Zaczął na nowo widzieć świat, innych ludzi.
Zaczął widzieć sens swojego życia, swoich cierpień.
Chrześcijanin otrzymuje światło na krzyż swojego życia. Widzi
sens krzyża i cierpienia w kontekście życia wiecznego.
Ta
czwarta niedziela pyta nas o naszą radość, pyta nas o nasze
spotkanie z Jezusem. Czy już Go spotkałeś? Czy już oświecił
twoje życie? Powiedz konkretnie gdzie i kiedy? Podziel się tym z
twoją rodziną. Czas epidemii może być bardzo trudny dla naszych
relacji, może być trudnym egzaminem z miłości. Ale tak jak
rodzice niewidomego zobaczyli cud przejrzenia, tak możemy zobaczyć
cud w sercach naszych dzieci, w sercu współmałżonka. Możemy się
tym podzielić. Taki jest sens domowego kościoła - rodziny, która
opiera swoje życie o Chrystusa.
Trudne
czasy wymagają również trudnych decyzji, wymagają
ludzi o odnowionym sercu.
Ludzi
o nowym spojrzeniu.
Powodem
do radości jest postawa tak wielu ludzi w walce z pandemią
koronawirusa. Dziękuję za gotowość pomocy w sercach naszych braci
i sióstr, którzy chcą się podzielić swoim czasem, gotowi są
śpieszyć z pomocą. To
odpowiedź Ducha Świętego, na rozproszenie i niemożliwość
spotykania się w większej wspólnocie. Modlimy się razem o to,
byśmy ten czas przeżyli w duchowej jedności, byśmy jeszcze
bardziej zatęsknili za wspólnymi liturgiami. Niech Pan nasz
Zwycięzca śmierci, piekła i szatana doda nam wiary, nadziei i
miłości.
Odwagi
nie bójcie się!
Wasz
proboszcz Robert.
Z CAŁEGO serca dziękujemy za te słowa.Rodzina Grejcz z Czeremchowej
OdpowiedzUsuńBóg zapłać. Poruszające słowa. Modlimy się i tęsknimy do starego świata. Człowiek nie doceniał. Albo doceniał za mało.
OdpowiedzUsuń